Poszedłem zjeść śniadanie. Zostawiłem Anię z pacjentką. Dr Kowalski miał mnie zastąpić. Z nim to jest tak, że jak on niby mnie nadzoruje (a w praktyce to ja jego) to reszta lekarzy ma poczucie zrzucenia z siebie odpowiedzialności za naukę młodzieży. Za to dr Kowalski nawet do jakiejkolwiek odpowiedzialności się nie poczuwa. Dzięki temu oboje mamy spokój i nikt nikomu zbytnio nie przeszkadza.
Siedzę w dyżurce na intensywnej terapii od 10 minut, jem kanapkę i sałatkę, przemiłą pogawędkę z pielęgniarkami przerywa dzwoniący telefon. Przeczucie mi podpowiadało, że to do mnie. Tak też zasugerowałem osobie będącej najbliżej.
Ja: Krzysiek odbierz, to pewnie do mnie Anka z sali operacyjnej.
Starszy kolega się patrzy na telefon jak sobie dzwoni i dopiero po trzecim sygnale odebrał.
Krzysiek: Intensywna terapia... zaraz, moment, poszukam go... - patrzy się na mnie, po czym po chwili podaje mi słuchawkę - do ciebie...
Zaskoczony nieco, wziąłem telefon i podjąłem się rozmowy:
Ja: Chłopiec urody przecudnej przy aparacie.
Ania: Rafał, wszystko w porządku, pacjentka dalej śpi, ale ciśnienie podskoczyło. Mam dodać fenatylu, czy coś innego?
Ja: Możesz 0,1 dodać fentanylu. - no tak, Kowalskiemu głowy lepiej nie zawracać, bo on dzisiaj swoich wszystkich pacjentów po ekstubacji doprowadza do duszności
Ania: Dobrze, to jedz dalej spokojnie.
Odłożyłem telefon i spojrzałem się na Krzyśka celem otrzymania wyjaśnienia całej sytuacji.
Krzysiek: Jakby to było coś ważnego to by dzwoniła bezpośrednio do ciebie i wrzeszczała, że masz natychmiast wracać. A skoro miała czas na wydzwanianie na szpitalne telefony to znaczy, że się nic wielkiego nie działo.
Ogarnięta pielęgniarka to skarb :D
OdpowiedzUsuńczyli nie dajecie na poczatek duzo, tylko miareczkowanie z Fenta...
OdpowiedzUsuńNajczęściej 0,2 na początku
Usuń