Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 29 czerwca 2011

System zero - jedynkowy

Kolejne podejście do chirurgii.
Efekt końcowy: 2/3 odesłanych na przyszły wtorek, w tym ja.
Powód: egzamin przeprowadzany do pierwszego błędu.

Nie wiem po co jest skala ocen. Kiedyś myślałem, że po to aby zróżnicować ocenę poziomu wiedzy między studentami.
Natomiast dziś usłyszałem, że profesor nie zada mi kolejnego pytania, ponieważ nie wiem wszystkiego przepuklinach, a szczególnie o tych co występują najrzadziej.

Jeśli mam wiedzieć wszystko to w indeksie powinno być wpisywane: zdanie/ niezdane.

Jak się zresztą okazało, to wszyscy przez kilka lat się wszystkiego źle uczyliśmy i nie mamy pojecia o medycynie, a szczególnie o chirurgii. Ciekawe jak wszyscy przetrwali te kilka lat studiów.

Mam dość!!


Od wczoraj Mama u mnie jest. Nie ma to jak polska kiełbasa xD

sobota, 25 czerwca 2011

Rozmowy w toku

- Dlaczego jestes teraz we Włoszech??
- Bo przyjechałem tutaj na studia.
- A co studiujesz??
- Medycynę.
- A to w Polsce nie możecie studiować medycyny i musicie wyjeżdżać zagranicę??
- Nie, ja tu przyjechałem na wymianę na rok.
- AAA, Erasmus xD
- Esatto!!

piątek, 24 czerwca 2011

Dziwne ...

Wczoraj skonstruowałem sobie rozkład dnia dzisiejszego z podziałem na godziny co kiedy robię.

Tak więc od godziny 10.00 wszystko przebiegało zgodnie z moimi zamiarami: poszedłem na targ po pomidorki, posprzątałem mieszkanie (w piątki jest moja kolej), zrobiłem zakupy w Auchanie, ugotowałem obiad po czym go zjadałem i poszedłem do fryzjera. O ile każdą z tych czynności rozpoczynałem z mniejszym lub większym poślizgiem czasowym, to zawsze kończyłem o czasie jaki sobie z góry założyłem. I wszystko byłby fajnie, tylko od momentu kiedy w moim planie jest wpisana nauka chirurgii, czyli od godziny 16, nie zrobiłem zupełnie nic aby przyswoić sobie jakąkolwiek wiedzę.

Wszystko nienaukowe zawsze wychodzi mi lepiej, niż to co ma wpływ na rozwój mojej kariery ;]

Dziwne ... :P To chyba jakieś zakręcenie czasoprzestrzeni :]

czwartek, 23 czerwca 2011

Wieczór filmowy

W ramach odpoczynku urządziłem sobie wieczór filmowy.

Repertuar przedstawiał się następująco:

1. Krzyk 4
"Sidney Prescott (Campbell) przyjeżdża do Woodsboro, które jest ostatnim punktem na trasie promocyjnej jej książki. Tu spotyka szeryfa Deweya Rileya (Arquette) oraz Gale (Cox), którzy są teraz małżeństwem. Niestety, pojawienie się Sidney sprowadza także zabójcę. Sidney, jej przyjaciele oraz całe miasteczko znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie."

Miał być horror, ale mnie nic nie przerażało, a raczej śmieszyło. Pewnie dlatego, że za dużo razy widziałem Starszny film.

2. Beastly
"Nowa wersja "Pięknej i Bestii", która dzieje się na współczesnym Manhattanie. Bogaty i pyszny nastolatek na randce potwornie obchodzi się z dziewczyną, zostaje przez to przeklęty i zamieniony w koszmarną kreaturę. Z tej powłoki może się wyrwać jedynie gdy znajdzie prawdziwą miłość. Wtedy właśnie się zakochuje w pięknej dziewczynie."

Kolejny film z szczęśliwym zakończeniem. Wzruszyłem się nawet :)) Szkoda, że w życiu nie zawsze wszystko ma happy end.

środa, 22 czerwca 2011

Kiedy to się wrescie skończy ?!

Egzamin z interny miał być dzisiaj. Miał być, ale go nie było:/
Nie ogarniam dlaczego jak jest wyznaczona data egzaminu, to profesor akurat w tym dniu nie ma czasu dla studentów, mimo iż sam ten termin wybrał.

Więc termin egzaminu został wyznaczony na 4 lipca. Początkowa wersja 29 czerwca (dzień po chirurgii) nie była dla mnie zbyt korzystna. Ja liczyłem, że może w piątek dałoby rade. Ale nie... niech się studenci uczą w tych upalnych temperaturach.

Zaczyna powoli mi brakować polskiej dyscypliny - choćby się waliło i paliło to egzamin się odbędzie.

wtorek, 21 czerwca 2011

Napisałbym coś ...

Napisałbym coś ... ale doskwiera mi brak weny.

Od kilku dni (bodaj od 6) się nie goliłem... aż strach na siebie w lustrze patrzeć:] zarost zdecydowanie mnie postarza. Jeszcze te moje włosy, do fryzjera muszę iść...
Nie chce mi się...

Chcę wakacje !!!

^^

Aaa, wczoraj kupiłem sobie duuuuuże pudełko lodów o smaku tiramisu. Cukru nie używam to sobie lodami życie osłodzę xD

Czas na popołudniową drzemkę xD
ZZZ zzz ZZZ zzz ZZZ

sobota, 18 czerwca 2011

Zombie

Wyglądam dziś jak zombie. I bynajmniej nie dlatego, że wybieram się na bal karnawałowy.

Po moim wczorajszym poście już widać, że nieco dzień z nocą mi się poprzestawiał. Ale to co było wczoraj to był już szczyt wszystkiego. Położyłem się do łózka ok. 4.30, ale nie żebym od razu zasnął jak dziecko. Przerzucałem się z boku na bok jakoś do ok. 6, słuchając przy tym krzyku mew.  I nikt mi nie wmówi, że to od nadmiaru kawy, bo ostatnią wypiłem o 1, więc raczej niemożliwe, żeby mnie tak długo trzymało. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak późno/wcześnie* zapadłem w sen. Żeby mi za dobrze nie było to obudziłem się już o 10,30 i ni chu chu nie mogłem spać dalej. Ja mogę spać 4 godziny i na drugi dzień egzystować, ale pod warunkiem, że to nie jest sesja. W tym ciężkim dla studenta okresie potrzebuję 6-8 godzin snu na dobę.

Lubię uczyć w nocy. Zawsze wolałem się rano wyspać, a w nocy siedzieć. Ale  nawet o 5 rano mój organizm dopraszał się ułożenia się w pozycji horyzontalnej.

Jakaś hydroksyzynka by mi się przydała :) 
Drogi Adepcie wypisałbyś receptę xD


* niepotrzebne skreślić

A na koniec tytułowa melodyjka:


piątek, 17 czerwca 2011

Jeść!!!!

Środek nocy... a mi się chce jeść!!! Dosłownie zjadłbym wszystko co się nadaje do jedzenia.  M a s a k r a, jak to Doktorka bez stetoskopu by określiła :)) Nie wiem czy to aby przez iście egipskie temperatury mój organizm o tej porze domaga się jedzenia?? A w lodówce światło i woda mineralna i jeszcze jakaś sucha bułka. Jutro, znaczy dzisiaj dopiero pójdę na większe zakupy, co by sobie zapas na dłuższy czas zrobić. Co ta sesja robi z człowiekiem.
Dziś cały dzień próbowałem się uczyć, na próbach się skończyło. Książkę otworzyłem, ale czy przeczytanie (pobieżnie) dwóch stron w ciągu 3,5 godzin to nauka ?? Znalazłem kolejnego medycznego bloga, którego sobie zlinkowałem i przeczytałem całego. Pozdrowienia dla Autorów :))

Idę spać :)) Dobranoc!

Dzisiaj posprzątam, zrobię zakupy no i się pouczę, nawet już listę tego co się nauczę zrobiłem xD

środa, 15 czerwca 2011

S e s j a

... czyli System Eliminacji Studenta Jest Aktywny

W marcu zaplanowałem sobie, że od dziś będę mieć wakacje. Po raz kolejny włoskie podejście do życia diametralnie zmieniło ten obraz. Jak w pierwszym semestrze wszystkie egzaminy zdawałem w przed-terminach, to teraz zdaje w za terminach :/

Słów kilka nt. egzusia z chirurgii...

Miał to być egzamin przyjemny, gdzie odpowiedź, że w tej chorobie boli w brzuszku jest wystarczająca. Nie było przyjemnie... oj nie...

Najpierw był test. O czym nie byłem poinformowany. Pani sekretarka powiedziała, ze ja nie muszę pisać, ale sobie napisałem. Dostałem 29/30. Nie nie nie, nie byłem taki zdolny, rozwiązywałem go z inna studentka, bo test się powtarza od paru lat. Myślę sobie, że spoko jest. Ustny jakoś pójdzie. Na ustnym dostałem jedno pytanie: objawy raka jelita grubego. Ujdzie... Nie lubię gastro ale niech będzie... Opowiedziałem, co pan Szczeklik w wersji mini ma do powiedzenia w tym temacie. Ale dla profesora było za mało. Następna osoba dostała pytania o przepukliny. Odpowiedź dla profesora była tez niezadowalająca... W takim razie pańskie wykłady też były niezadowalające, bo recytowaliśmy odpowiedzi z pańskich slajdów. Pozostałe osoby poddały się bez walki. A miało być tak pięknie :/ Mogłem powiedzieć, że za tydzień wracam do domu to może by jakoś mnie przepchnął.

Kolejne starcie z profesorem: 28 czerwiec.
Nie uśmiecha mi się to, bo 22 interna jeszcze :/
Masakra !!!

A przez to wszystko wróciłem do poprzedniego nałogu :/

sobota, 11 czerwca 2011

Gdzie kucharek sześć ...

... czyli Rafał gotuje obiad.

W roli głównej występuję ja.
Danie dnia: boloński garnek.

Mówi się, że gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Nie do końca jest to prawda, bo wystarczy, że ja się dobiorę do kuchni xD Nie to, żebym był kompletnie zielony jeśli chodzi o gotowanie, bo od kilku miesięcy sobie nieźle radzę, ale dziś nie był to mój kulinarny dzień.

Postanowiłem sobie zrobić boloński garnek (takie danie, gdzie trzeba mieć trochę swoich składników i rozrobić do tego koncentrat z torebki). Nie wiem jak to zrobiłem, ale okazało się, że kupiłem za dużo mięsa mielonego (z drugiej strony było go za mało żeby podzielić na dwa obiady, poza tym w przyszłym tygodniu nie planuję mieć ochoty na mielone :P). Za to pomidorów w puszcze miałem trochę za mało. I na dodatek zdobycie pieczarek w sobotę z rana też było nie lada wyczynem.

Jak już przystąpiłem do gotowania  to przy otwieraniu puszki pomidorów cały się ochlapałem (a miałem świeżo uprana koszulkę) i mięso było nie do końca rozmrożone. A na koniec wrzuciłem trochę za dużo makaronu. Efekt tego braku zachowania jakichkolwiek proporcji był następujący: makaron na górze się nie mógł dogotować, natomiast mięso na dnie garnka się przypalało. Ale to co się odpowiednio ugotowało to pyszne było :))

Natomiast zmywania mile nie wspominam :]
 
***

A w ramach urodzinowego tortu była pizza z owocami morza i mojito :))

piątek, 10 czerwca 2011

25 lat minęło

W dniu swojego ćwierćwiecza DZIĘKUJĘ wszystkim, co pamiętali o tym szczególnym dla mnie dniu:
- tym, którzy już od północy mi życzenia słali
- tym, którzy je przysłali już miesiąc temu bo się miesiące pomyliły
- tym, co jeszcze je dziś przyślą
- i tym, którzy je przyślą jutro :))

Urodziny są dla każdego dniem wyjątkowym, szczególnie takie okrągłe jak 25 lat... znaczy kiedy się świętuje siedmioletnie doświadczenie 18latka xD. Patrząc wstecz mógłbym wymienić wiele rzeczy, które przez ten czas udało mi się osiągnąć, jak też wymienić miliony rzeczy które chciałbym zrobić w ciągu kolejnych 25 lat :))

A prezent urodzinowy sobie zrobiłem taki, że cały dzień od 9 rano do 15 spędziłem na sali operacyjnej. Co prawda nie było super krwawych operacji jak na naczyniówce, ale w końcu zobaczyłem tireoidectomia totale  :))

czwartek, 9 czerwca 2011

Quiz geograficzny

Rozmowa w dyżurce lekarskiej:

Lekarz 1: W jakim mieście mieszkasz w Polsce??
Rafał: We Wrocławiu
Lekarz 1: Andrea był parę lat temu we Wrocławiu.
Rafał: Wiem, mówił mi.
Lekarz 2: Też kiedyś byłem w Polsce, ale w Poznaniu. Chciałem też do Rygi pojechać.
Rafał: Dokąd??
Lekarz 2: Do Rygi. No do stolicy.
Rafał: Chyba do Warszawy. Warszawa jest stolicą.
Lekarz 2: A nie Ryga?? Jesteś pewien??
Rafał: Tak, jestem pewien.
Lekarz 2: To gdzie jest Ryga??
Lekarz 1: Na Łotwie, głupku.

W nagrodę za znajomość stolic Europy przepytano mnie z diagnostyki i leczenia raka odbytnicy :]

środa, 8 czerwca 2011

List

 Napisałem list miłosny. I tak już za późno, żeby cokolwiek zmienić, ale napisałem. Zawarłem w nim chyba wszystko co nie powiedziałem, kiedy się ostatnio widzieliśmy... mam nadzieję, że tego co nie napisałem to się domyśli, w przeciwnym razie będzie znaczyć, że nie byliśmy siebie warci.

Na sali operacyjnej byłem

Po wielu dniach załatwiania, po wielogodzinnym oczekiwaniu na profesora, po ustaleniu mojej tożsamości, ostatecznie zmieniłem klinikę chirurgiczną. Teraz jestem na chirurgii przewodu pokarmowego. Atmosfera o niebo lepsza niż na ogólnej. Każdy lekarz mi się przedstawił, zapytał jak mam na imię. Nawet znalazłem rezydenta co był 4 lata temu we Wrocławiu na Erasmusie, więc mieliśmy trochę wspólnych tematów- była to też pierwsza osoba co znała nazwisko Kaczyński (nie wiem jaki jest przekaz informacji, ale zapytał mnie czy brat Lecha nie został przypadkiem prezydentem). 

Jak wspomniałem w tytule trafiłem na salę operacyjną. Dostałem ubranko operacyjne w kolorze wrzosowym (a może to był i różowy), które mam ochotę sobie podprowadzić.
Mimo, że inny profesor stwierdził, że sale są małe okazało się, że wielkością as porównywalne do tych co są u mnie na uczelni. A we Wrocławiu to nawet i 12 studentów czasami siedzi na operacji- to, że akurat nikt nic nie widzi to przemilczę. Tak więc panie profesorze: wielkość sali operacyjnej nie określa ilości studentów, którzy mogą coś zobaczyć, bo przy pacjencie jest ograniczona liczba miejsca niezależnie w jak ogromnym będzie pomieszczeniu.
Początkowo zastanawiało mnie dlaczego pracownicy, co są stale na bloku maja granatowe polary z napisałem: blok operacyjny. Po godzinie wiedziałem już dlaczego. Klimatyzacja działała nadzwyczajnie dobrze i po pewnym czasie zacząłem zamarzać.

A operacja bardzo fajna (choć nie zostałem do końca) - resekcja okrężnicy. Profesor stwierdził, że gdybym asystował to był więcej widział- no ale na piątego do stołu to już się nie dopcham;]

niedziela, 5 czerwca 2011

Lokatorzy

Odcinek 1 - Papier toaletowy.
Ostatnio czytałem u kogoś na blogu, że ma papierowy problem z współlokatorem. Długo czekać nie musiałem, aby przekonać się, że jest to problem międzynarodowy.

Mieszkam z dwiema studentkami. Taka analogia do serialu Lokatorzy, ktory kiedys leciał na TVP 1. Z tym serialem wspólne mam to, że podobnie jak ja, główny bohater mieszkał z dwiema dziewczynami. I tutaj podobieństwo do serialu się kończy.

W dzisiejszym odcinku, będzie o papierze toaletowym.

Papier toaletowy jak wiadomo, do życia potrzebny jest. Uznałbym, że nawet bardzo potrzebny. Nie mamy żadnych rygorystycznych zasad, odnośnie kupowania srajtaśmy. Jak się papier kończy to jedna z osob kupuje. Mniej więcej to wygląda tak, żę każdy co jakiś czas kupuje kilka rolek.1,5 temu miesiąca uznałem, że jest moja kolej, więc kupiłem 24 rolki, aby było na dłużej. Ale papier toaletowy idzie jak woda, więc w piątek  mój zapas się skończył. Oczywiście stało się to niespodziewanie, bo tak trudno było zauważyć, że została tylko jedna rolka, prawda?? Nikt się nie kwapił, że kupić nowe opakowanie, bo i po co. Tak więc wczoraj i w piątek żyło się na chusteczkach. 

Ale ku mojemu zdziwieniu, dzisiaj około godz 14, pojawiła się nowiusieńka rolkeczka. Od razu zrobiłem rozpoznanie i zobaczyłem, że moja współlokatorka kupiła... 8 rolek. Interesujące w tym jest to, że wczoraj wieczorem jeszcze żadna rolka się nie pojawiła, a dzisiaj już nagle jest. A wiem, że na zakupach to dzisiaj nikt nie był, bo moja współlokatorka wstała dopiero koło południa. Czyżby czekała, aż ja po raz kolejny zakupię zapas na cały miesiąc?? Niedoczekanie ...

Lada dzień dojdzie, że każdy będzie miał swoja rolkę papieru i będzie jej pilnował. Dziwne to wszystko, bo chyba chodzi o to, żeby się dogadywać, a nie robić problem na każdym kroku. Ale czego spodziewać się po osobach, co nie wiedzą do czego służy żelazko.

sobota, 4 czerwca 2011

Rozmowy w toku

Rozmowa z Mamą:
Mama: Dlaczego przysłałeś mi smsa o 3 w nocy, że masz na 8.30 zajęcia??
Rafał: ja?????
M: tak. przeczytam Ci go
R: yyyy to nie był Mamo do Ciebie...
zgon xD


Rozmowa z kolega co mi zwolnienia lekarskie pisze:
Rafał: Cześć. Co tam??
Kolega: Nic nowego. Prezydent nie spadł żadnym samolotem. Powodzi też nie było.
R: Czyli nie kupię sobie mieszkania na drugim piętrze z basenem za oknem??
K: Raczej nie. Ale dzięki temu ceny gruntów pójdą w dół.

^^

piątek, 3 czerwca 2011

Dres, zakazy i zakupy

Są gusta, guściki i bezguścia... wiadomo, nie dyskutuje się o tym. Każdy ubiera to na co ma ochotę. Jednak uważam, że jakieś normy należy zachować. Bo czy to wypada, aby lekarz chodził w pracy w dresie... no chyba nie bardzo... ja dziś też chciałem na egzamin przyjść w japonkach, ale zmieniłem zdaniem...

***

Zdałem zakazy.
I to proszę Państwa otrzymałem 28pkt na 30. Jak zwykle w pytania średnio trafiłem, gdyż miałem riketsjozy, biegunka, szpitalne zapalenia płuc. Jedynie ostatnie mi pasowało.  Liczyłem na pytanka z chorób bardziej powszechnych jak TBC, HIV czy nieogarnięte przeze mnie WZW. 
Zauważyłem już jakiś czas temu, że tutaj prawie zawsze stosują tetracykliny. Oczywiście jak już miałem leczenie riketsjoz to o tym zapomniałem. Rozmowa o kolorze fekaliów przy biegunkach też mnie nie ucieszyła.
Liczyłem (przed egzaminem), że maksa dostanę, bo już powoli policzyłem sobie średnią i czy przypadkiem , zupełnie niechcący, w tym roku nie uda mi się na stypę załapać. Przelicznich tych punktów na polskie oceny jest jakiś z dupy, bo podobno za 24 pkt (80%) jest 3,5... :/ taka dupa trochę. Chyba muszę pokombinować z radiologią (albo zdać internę na jakąś ocenę w okolicach 4), że niby zdam ją w Polandii bo mi średnią zaniża do 4,21 :/ w tym roku podnieśli progi  tylko do stypy,  niestety kwot nie podnieśli (oczywiście samorząd siedział cicho...). Pani dziekan stwierdziła, że za dużo osób ma dobrą średnią i przez to za dużo kasy idzie na stypendia (tak to jest jak nieatrakcyjna baba jest przy władzy). Myślałem, że za dobrą naukę się studentów nagradza, a nie ich okrada... Wbrew powszechnej opinii moje egzaminy na obczyżnie wcale nie wyglądają w taki sposób:
- Boungiorno. Sono  Erasmus.
- Boungiorno. 30 per 30.
- Grazie mille. Arrivederci!!

Nie mniej jednak celem uczczenia zdania egzaminu kupiłem miejscową nalewkę. Mirto. Już się chłodzi xD

***

Jak to jest, że jak już się nauczę co gdzie leży w sklepie, to raz dwa i wszystko znowu poprzestawiane, że dziś kilka minut straciłem na poszukiwaniu chleba. Jeśli ktoś mysli, że dzięki takiemu bieganiu po markecie zauważę i kupię coś co jest o 50% tańsze, gdzie normalnie bym tego za darmo nie wziął ,to oświadczam, że jest w błędzie. Kiedy idę do sklepu to wiem, co mam kupić, i często mam w miarę wyliczoną kasę na zakupy. A jeśli taki maraton między półkami jest celem zrzucenia mojej nadwagi to informuję, że ja cierpię na niedowagę, więc mi na zdrowie wyszłyby bardziej degustacje xD

środa, 1 czerwca 2011

Pomidor

Jako, że od paru tygodni nie mogę dostać moich ulubionych jabłek, postanowiłem zwiększyć racje żywieniową pomidorów. Bo dzień bez pomidora, dzień stracony xD

A skoro mam przerwę kolacyjną, to bajkę oglądam sobie, aby się nieco wyluzować.  Nowe szaty króla. Uwielbiam ją.  Wręcz kocham. Na pamięć ją znam xD

Poniżej link do jednego z moich ulubionych fragmentów (polecam od 3:10):


Pasek od spodni

Miejsce występowania infekcji HSV-1 i HSV-2 można bardzo ogólnie podzielić:
  • HSV-1 zwykle powyżej 'paska od spodni'
  • HSV-2 poniżej 'paska od spodni'

Dzień Dziecka... i zakazy

Z okazji Dnia Dziecka postanowiłem sobie zrobić prezent i nie poszedłem na ćwiczenia z chirurgii. Biorąc pod uwagę, że nic tam nie robię to powątpiewam czy ktoś zauważy moją nieobecność. A po obiedzie na deser zjem Ptasie mleczko xD

***

Za godzin 48 egzamin z zakazów. W związku z tym najbliższe dwa dni upłyną mi w miłej atmosferze nauki następujących chorób:
  • grypa
  • zapalenia płuc
  • riketsjozy
  • infekcje przewodu pokarmowego
  • HSV
  • WZW
  • HIV
  • gruźlica
  • zapalenie wsierdzia *
  • zapalenie opon mózgowych *
* nikt nie potwierdził, że te tematy też obowiązują, więc prawdopodobnie skończy się na policzeniu i szybkim przejrzeniu slajdów