Strony

wtorek, 23 lutego 2016

Powikłania narkozy

Przyszedłem sobie obejrzeć pacjentkę do krótkiego zabiegu. Pani mnie poznała, bo mieliśmy okazję już się raz spotkać w podobnych okolicznościach. Ja pani nie pamiętałem akurat.

Pacjentka: Pan mnie będzie znieczulać?
Ja: Na razie chciałem porozmawiać. Ale prawdopodobnie to ja będę znieczulać.
Pacjentka: Zajebiście. Pamiętam pana, bo mnie pan ostatnio znieczulał. W ogóle nie rzygałam po narkozie i nic nie pamiętam i nic mnie później nie bolało.
Ja: Cieszę się, że ma pani takie dobre wspomnienia.

Po operacji wybudziłem pacjentkę.
Pacjentka: To już po wszystkim?
Ja: Tak. 
Pacjentka: Dopiero co pytałam kiedy się zacznie.
Ja: No widzi pani, a w międzyczasie minęło 10 minut kiedy pani smacznie sobie spała.
Pacjentka: Kocham pana.
Ja (do pielęgniarki): Uznam to za powikłania narkozy.
No cóż. Jak się w kuluarach dowiedziałem, to narzekała na męża, więc może szuka nowego :P

Kolejna pacjentka znowu brała mnie z innej strony. Wybudziłem ładnie po zabiegu. Jesteśmy na śluzie. Pani jeszcze trochę zaspana. Szykujemy się do transportu do łóżeczka.
Pacjentka: Czy ja umarłam?
Ja: Nie. Moi pacjenci nie mają pozwolenia na umieranie na stole. Wszystko jest w porządku. Operacja przebiegła planowo. Dlaczego pani tak pyta? [trochę się zdziwiłem, bo ja ketaminę używam sporadycznie, więc nie wiem skąd te koszmarne wizje]
Pacjentka: Pański głos brzmi jak głos Boga.
Ja: Proszę pani, ja prędzej jestem w stanie piekło na ziemi urządzić niż ludzi wysłać do nieba.
Pacjentka: To dobrze, że już po wszystkim.
Ja (do tej samej pielęgniarki co poprzednio): To też uznam za powikłanie narkozy.

Później jeszcze od jednej lekarski usłyszałem tekst: dobrze, żeby się pan zabezpieczył na wypadek gdyby się panu dziecko gdzieś po drodze trafiło.
Jakie dziecko?

7 komentarzy:

  1. Pierwsza pacjentka to była starsza/młodsza? Może trzeba było rozpatrzyć kandydaturę? :D
    Stan tuż po narkozie to ciekawe doświadczenie :D

    >Już na sali<
    -Doktorze, to prawda że nie mogę wstawać? Tak mi pielęgniarka powiedziała.
    -No nie powinnaś, żeby nie zasłabnąć, nie upaść...
    -[z autentycznym smutkiem] Szkoda, bo chciałam zobaczyć jak się sprząta salę operacyjną...
    :D

    Innym razem z kolei chciałam się z lekarzem umówić. A potem narkoza odpuszcza, powoli bzdury które wygadywałam zaczynają wyłaniać się z zakamarków pamięci i bądź tu mądry i tłumacz się z tego... :D

    PauB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ubezpieczenie chyba nie przewiduje takich zdarzeń, jak zabezpieczenie przed dzieckiem?:) Na szczęście po zabiegu/operacji... raczej pacjentki są niegroźne:)

      Usuń
    2. Akurat temat dziecka był w innym kontekście.

      Usuń
    3. Rozumiem. Ale dzieci też znieczulasz, prawda? To był trochę żart - przepraszam:)

      Usuń
    4. Znieczulam, ale rzadko i niechętnie :P

      Usuń
    5. Widziałam maluszki - pół kilo po operacji. Niezbyt to fajne, praktycznie przez brzuszek widać wnętrzności. Rozumiem więc Twój brak entuzjazmu, przynajmniej na tym etapie pracy...

      Usuń
  2. Ja po narkozie kłóciłam się z anestezjologiem, ale nic nie pamiętam o co, wiem o tym bo śmiał się potem ze mnie (ale życzliwie bo go rozbawiłam podobno mocno) kurcze a ja nic nie pamiętam! :)))) nie wiem czy się cieszyć czy zapaść pod ziemię bo coś wymyśliłam z kosmosu :))))
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń