Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 26 lutego 2013

Wywiad lekarski

Wywiad lekarski i badanie fizykalne to podstawowe czynności jakie winien wykonać lekarz. Podobno dobrze przeprowadzone gwarantują 80% sukcesu diagnostycznego. Tych czynności zwykli się studenci medycyny uczyć na roku trzecim na propedeutyce interny. Przynajmniej ja tak miałem. Co wtorek miałem zajęcia z tego przedmiotu, co powodowało że już od niedzieli srałem po gaciach czy aby przypadkiem nie wylecę z ćwiczeń za nieumiejętność wypytania pacjenta o kolor plwociny lub niewiedzę, że serdeczny śmiech lub zapach świeżego chleba może wywołać napad astmy.

Ale tak patrząc z perspektywy czasu jestem bardzo wdzięczny mojej pani doktor za przekazaną mi wiedzę, bo faktem niezaprzeczalnym jest że wywiad i badanie fizykalne wbiła nam do głowy tak solidnie, że nikt już jej nie przebił przez całe studia - zarówno w jakości dydaktyki jak i zmienności nastroju.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Miało być LEKko

Ostatnie kilka tygodni miałem jakby kapeczkę wyjęte z życiorysu. Praca-nauka-sen-praca-nauka-urlop-nauka-LEK. Taka trochę monotonia... Wiosna się jednak zbliża to czas zakończyć tryb zimowy.

W tym roku zaszły wielkie zmiany na LEKu. Odwołania można pisać przez 3 dni po egzaminie (do tej pory można było pisać tylko w trakcie). Czyli mogę spokojnie wrócić do domu, otworzyć szczeklika, sprawdzić że powinna być podana np. klarytromycyna a nie penicylina, napisać o tym do CEMu i gra gitara. Zmiana bardzo cieszy, bo to takie wyciągnięcie ręki do nas, ale żeby napisać odwołanie to trzeba podać numer pytania. I tu pojawia się haczyk, bo od tej sesji egzaminacyjnej pytania i odpowiedzi nie są publikowane. Dzięki temu nie mogę nawet sprawdzić, gdzie popełniłem błąd w odpowiedziach. Czyli zamienił stryjek siekierkę na kijek. Petycja do ministra w tej sprawie powstała, ale nie spodziewałbym się łaski z jego strony.

sobota, 23 lutego 2013

LEK

200 pytań,
5 odpowiedzi do wyboru,
1 poprawna odpowiedź,
4 godziny na rozwiązanie,
jedno wyjście do toalety po dwóch godzinach,
zakaz jedzenia i picia,

czyli LEP w zaktualizowanej wersji jako: Lekarski Egzamin Końcowy.

środa, 20 lutego 2013

Urlop

Kiedyś jak nie chciało mi się z domu ruszać, to się nie ruszałem. Budziłem się rano i stwierdzałem, że uczelnia nie zając i poczeka. Teraz tak łatwo nie ma. Muszę sobie takie lenistwo wcześniej zaplanować, sprawdzić czy mam jeszcze prawo takie leniwe dni wziąć, zgodę na nie dostać, wniosek wypełnić, pieczęć przełożonego dostać, do kadr wniosek złożyć.

Dziś i jutro się urlopuję. Oczywiście wszystkie powyższe czynności posłusznie wypełniłem. Ordynator to wczoraj z rana głośno ogłosił na odprawie, że urlop biorę. Nie zdziwiła mnie wymuszona radość na ten fakt ze strony mojego ulubionego lekarza, która brzmiała: a to teraz musisz ten urlop brać?? Zanim zdążyłem się wypowiedzieć czy muszę czy nie, to ordynator mnie wyręczył krótkim i stanowczym: tak musi teraz. I nawet mi postanowił życie ułatwić, bo kazał się z przyjmowaniem pacjentów do 11 wyrobić i ewakuować się do domu.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Plan operacyjny

Wchodzę z rana samego do dyżurki i obczajam co to się dzisiaj kroić będzie. I widzę, że ostra cholecystektomia się szykuje co nad ranem na izbę przyjęć zawitała. Czytam co to za pacjent, ile ma lat, kto znieczula, a kto operatorem jest, a kto na asystę idzie. I w końcu się doczekałem. Moje nazwisko zawisło na planie zabiegowym na dzień dzisiejszy. Co prawda jako trzecia asysta, co oznaczało że będę zaledwie trzymać haki i rękawiczek zbytnio krwią nie pobrudzę i może na koniec w nagrodę pozwolą mi pozszywać, ale radość jest. I to proszę państwa nazwisko bezbłędnie było napisane. Do tej pory zawsze wpisywano mnie: stażysta. A tutaj taka nominacja.

niedziela, 17 lutego 2013

Korepetycje

Nauczyciele podobno mało zarabiają. A ja się z tym zgodzić nie mogę. No bo popatrzcie, w dwie godziny zarobić mogą tyle ile wynosi 2/3 mojej dniówki i to nie ruszając się z domu. I do tego mogą jeszcze dobrą kawkę sobie popijać. Zupełnie bezstresowy zarobek. A ja co?? Muszę wstawać rano, jechać daleko, ścierać się z ludźmi. No i kto ma gorzej, no kto?? :P

Może czas pomyśleć o przekwalifikowaniu się. W sumie jak byłem mały to chciałem być nauczycielem, dziennik wypełniać, oceny wpisywać xD

piątek, 15 lutego 2013

Zastępca ordynatora

Od 7:15 ponownie stażuję się na chirurgii ogólnej. Jak każdy oddział, tak i ten ma swojego ordynatora, o którym słyszałem różne opinie (w tym mniejsza pozytywnych niż negatywnych). Po dwóch dniach stwierdzam, że ogólnie facet jest całkiem w porządku - żebym tylko tych słów nie żałował. Owszem goni stażystów do roboty, ale z drugiej strony nie jestem tam po to żeby cały dzień siedzieć na kanapie. Może ma lekkie ADHD, wszędzie go pełno i czasami porzuca kurwami, ale komu się to nie zdarza? Ponadto pan ordynator ma swojego zastępcę. 

I to o nim będzie dzisiejsza bajka. 

poniedziałek, 11 lutego 2013

5:45

To jest nieludzkie żeby musieć wstawać o 5:45. Chirurdzy chyba muszą cierpieć na bezsenność. To straszne, że człowiek po skończeniu studiów musi wstawać do pracy wcześniej niż na zajęcia z anatomii. 

Nie myślcie sobie życie lekarza jest usłane różami, a wszyscy w pracy są weseli i uśmiechnięci jak personel z Leśnej Góry. Zdecydowanie tamtejsza atmosfera nie odpowiada rzeczywistości. I to nie jest prawdą, że wszyscy lekarze martwią się o każdego pacjenta z osobna; raczej każdy chce mieć tych pacjentów jak najmniej.

Dobrze, że od jutra zaczynam kurs w ZUSie to pośpię sobie do 7 :D

niedziela, 10 lutego 2013

Prosta matematyka

Wybrałem się do kolegi na mini parapetówkę. Nowe mieszkanie wynajął i chciał się pochwalić jak sobie żyje. Ogoliłem się, kąpieli zażyłem, włosy uczesałem, wypachniłem się i w świat poszedłem. Po drodze odwiedziłem sklep spożywczy by z pustymi rękami nie przychodzić w gości. .

Z prostej matematyki wychodzi, że:
kolega + ja + 2 piwa = kurs do sklepu po wódkę

Jakby nie liczyć to zawsze tak wychodzi, ewentualnie można tę wódkę potęgować.

piątek, 8 lutego 2013

Cztery pieczątki

Ortopedyczno-urazowe występy zakończone. Nawet nie zauważyłem kiedy mi minęły te dwa tygodnie. A minęły w tempie ekspresowym, bo średnio co dwa dni mnie nie było. Nie było zatem czasu, aby przyzwyczaić się do oddziału.

Za wiele to się tam nie napracowałem. Przy zabiegu byłem aż jednym. I to mi wystarczyło, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że ta specjalizacja nie jest mi pisana. Młotki, piła, wiertarka, gwoździe, śruby to nie dla mnie.

środa, 6 lutego 2013

Mistrz przyjęć

No proszę, pajęczyn tutaj od cholery. Blog cały zakurzony, ale żadnego komentarza z zapytaniem gdzie jestem, czemu cicho siedzę, kiedy będzie nowa notka, czemu innym komentarzy nie piszę, czy w ogóle jeszcze żyję to dopatrzyć się nie mogę. Nic. Cisza. Skoro tacy jesteście to nie powiem co robiłem ani gdzie byłem. A było bardzo fajnie. I pociągiem jechałem, i przy oknie stałem. Ale nie powiem dokąd jechałem i skąd wracałem. Zagwozdkę macie :P

Jak widać jednak żyję, mam się dobrze i nadal występuję na ortopedii i urazówce.